Słów kilka…

Słów kilka, czyli jak dziadek wnukom dawne dzieje opowiadał

Skoro postanowiłem prowadzić blog, warto by było skreślić słów kilka o sobie. Z wykształcenia jestem pedagogiem, ale z przykrością muszę to stwierdzić nie pracuję już w zawodzie. Dlaczego tak? Na pedagogikę poszedłem, bo to lubię. Praca z dziećmi i młodzieżą to coś wspaniałego. Niestety młody człowiek bardziej kieruje się ideałami niż myśli o przyziemnych aspektach (czyt. kasie). A jakoś takie są koleje losu, że z czasem pojawia się w życiu druga osoba, potem trzecia… A potem trzeba zapłacić za mieszkanie, rachunki i z jednej pensji pedagoga zostaje 200 PLN na 30 dni życia. Więc nie pozostało nic innego, jak podzielić los tysięcy młodych Polaków wygnanych z ojczyzny za chlebem. Oczywistym chyba jest, że w obcym kraju, wśród tubylców nie mówiących w żadnym cywilizowanym języku (np. polskim :) ), trudno znaleźć pracę pedagoga. Dlatego szansę dostała moja druga pasja – programowanie.
Może wydać się dziwnym, że nie ukończyłem studiów informatycznych skoro interesuję się informatyką. Powód jest banalny – decyzję o zawodzie podejmowałem w czasach i środowisku, gdzie trudno było znaleźć inspirację w tym kierunku. W szkole średniej aż przez dwa lata „uczyłem” się informatyki. W naszej pracowni świetnie spisywały się super komputery z procesorami i286, były nawet dwa komputery, jak to Pan od informatyki powiedział, z super nowoczesnymi 32 bitowymi procesorami i386, w tym jeden z nich został wyposażony w równie nowoczesny kolorowy monitor. Nie mniej jednak informatyka była na takim poziomie, że długo jeszcze nie wiedziałem, dlaczego ten procesor był 32 razy bity :p
Nie trzeba chyba dodawać, że w domowym zaciszu nie zagościły jeszcze drogie komputery klasy PC. Prawdziwym hitem były Atari i Comodore64. Allleee to grało!!! A to oczekiwanie…. Nigdy nie było wiadomo, czy głowica została dobrze ustawiona, czy też może trzeba będzie wgrywać od początku. Później kumpel dostał Amigę, a tam to dopiero były gry i taka super stacja dyskietek …. Niestety w tamtych czasach komputer dla wielu ludzi kojarzył się jako droga zabawka do gier. A Internet… Mhhyy…, to czasy kiedy Wójek Googl jeszcze nie istniał. Tak, tak, jeszcze żyją tacy, którzy pamiętają jak wiedzy szukało się w książkach :) W sumie też było pięknie, ale informatyka wtedy jeszcze z mojego punktu widzenia nie wiele mogła zaoferować.
Pasja przyszła wraz z pierwszym komputerem, który kupiłem pod koniec studiów. Zaczęło się od mini sieci w akademickim pokoju. A potem okazało się, że w komputerze jest tyle rzeczy do popsucia, więc dlaczego nie…. Zaczęło się kupowanie książek, gazet, siedzenie po nocach i spanie na wykładach. Dziś chyba już jestem trochę za stary i za dużo mam na głowie, aby zacząć kolejne studia. Ale póki człowiek żyje, nigdy nie jest za późno. Może kiedyś, razem z synem….